3.jpg)
Biblioteka zaprasza do przeczytania jednej spośród naszych nowości, mianowicie „Cegły, perły i petardy”
Jest to liryczny spacer po sentymentalnych wspomnieniach Katarzyny Kobylarczyk. Jak sama mówi, książkę tą pisała cała społeczność nowohuckich pasjonatów. Czasy, które odeszły na zawsze, ale w naszych sercach ciepło wywołujące, wspomnienia. Poznajemy kobiety: murarki, artystki, opozycjonistki, przodowniczki pracy, architektki, bo „Nowa Huta jest kobietą”.
„Jest coś, o czym ludność miejscowa jeszcze nie wie: wojny przychodzą i odchodzą, zostawiają po sobie zgliszcza i rany, lecz z czasem pozwalają odbudować domy, zaorać na nowo pola, zasadzić sady. Gigant, który za kilka lat siądzie na tej ziemi, nie pójdzie sobie nigdy.
Gigant - taki ma pseudonim...
Po kawałeczku
To był lament. Jeden wielki szloch. Ludzie płakali i przeklinali - opowiadała Marianna Zając. - Wszyscy moi bracia mieli pola po mamusi, pobudowali sobie domy… Wszystkie te domy im zabrali. Wszystkie. Siostra dostała nasz rodzinny, po mamie… Była urodzoną rolniczką. Ża nic nie chciała oddać - ani domu, ani pola. Ale przyszła pani z rady dzielnicowej i powiedziała, ża jak nie, to przyjdzie spychacz i ...no wie pani. Z siostrą w środku.
W 1949 roku, kiedy wreszcie zapada decyzja o lokalizacji kombinatu pod Krakowem, nie ma nawet prawa, które pozwalałoby na szybkie i masowe wywłaszczanie. Dlatego 26 kwietnia władze w trybie pilnym wydają dekret o nabywaniu i przekazywaniu nieruchomości na cele związane z realizacją narodowych planów gospodarczych. To przepis skrojony pod industralizację. Odtąd właściciel ma obowiązek oddać państwu swoje nieruchomości po ustalonej przez władze cenie. Ewentualnie może dostać coś w zamian - mieszkanie, grunty...”
Jak to z Nową Hutą było - dowiecie się Państwo z książki.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie